Wspólnota Polska
historia
.wspolnotapolska.org.pl

Benedykt Polak

16.11.1965

O pierwszym Polaku na stepach Azji Środkowej

Najazd Mongołów na Europę, podbój Rusi, klęska polskiego rycerstwa w 1241 r. na legnickich polach, spustoszenie Wegier – wszystko to głęboko wstrząsnęło chrześcijańską Europą. Zdawało się, że apokaliptyczne ludy Goga i Magoga przybyły z głębin Azji, aby dać świadectwo nadchodzącemu końcu czasów.
Niespodziewana śmierć chana Ugedeja spowodowała wycofanie Mongołów z Europy Środkowej, jednak niebezpieczeństwo w dalszym ciągu wydawało się realne. Papież Innocenty IV postanowił wysłać do nowego chana poselstwo z listem, w którym zawarł propozycję rezygnacji z najazdów na Europę i przyjęcia chrześcijaństwa oraz zawarcia sojuszu przeciw muzułmanom , którzy zagarnęli Ziemię Świętą. List do Chana nosi ł datę 10 marca 1245 r. i odwoływał się do pojęć i idei całkowicie Mongołom obcych: Gdy nie tylko ludzie, lecz i zwierzęta bezrozumne, a nawet żywioły wszechświata, pewnego rodzaju sojuszem są połączone na wzór owych duchów niebieskich, których zastępy Wszechtwórca spokojnego porządku wieczystą stałością odszczególnił; więc nie bez przyczyny zadziwia nas mocno, że wy, jak słyszeliśmy, najechawszy wiele krajów tak chrześcijańskich, jako też i innych, okropnym spustoszyliście je zniszczeniem i jeszcze, ciągle miotani tą samą wściekłością, nie przestajecie wyciągać ludobójcze ręce ku dalszym stronom i zrywając wszelkie węzły przyrodzonego pokrewieństwa, nie przebaczając ni płci, ni wiekowi, wszystkich bez żadnego względu mieczem tępicie.
Taka jest geneza wielkiej podróży na wschód polskiego mnicha, którego śmiało możemy uznać za pierwszego podróżnika z kraju nad Wisłą, jednego z pierwszych Europejczyków, który wdarł się tak daleko do wnętrza tajemniczej i nieznanej wówczas Azji.
Benedykt Polak (Benedictus Polonus)urodził się około 1200 r., zmarł ok. 1280. Pochodził prawdopodobnie z Wielkopolski. Był mnichem zakonu franciszkanów w konwencie wrocławskim i został włączony do poselstwa skierowanego przez papieża do stolicy Mongołów Karakorum. Poselstwem kierował prowincjał polskich franciszkanów, jeden z pierwszych uczniów i towarzyszy św. Franciszka z Asyżu Jan de Plano Carpini. Wraz z nim wyruszył 16 kwietnia 1245 r. z Lyonu, ówczesnej siedziby papieża, czeski mnich Stefan. We Wrocławiu dołączył do poselstwa Benedykt i prawdopodobnie jeszcze jeden Polak. Planowana wyprawa spotkała się z dużym zainteresowaniem i wsparciem polskich dworów książęcych. Szczególnie pomocnym okazał się książę Konrad Mazowiecki, który przekazał posłów pod opiekę książąt ruskich, wyposażając ich wcześniej obficie w dary dla chana. Z dalszej podróży zrezygnował Stefan z Czech. Carpiniemu do samego końca towarzyszył tylko Benedykt. Poselstwo wyruszyło z Polski przez Zawichost, Kraków, Horodło, Włodzimierz Wołyński, Łuck i Kijów. W Kijowie wysłannicy papiescy uzyskali nieco dokładniejsze informacje o samych Mongołach i czekającej ich drodze. Miasto opuścili 3 lutego 1246 r. Wręczając zabrane dary mongolskiemu tysiącznikowi uzyskali w pierwszym mongolskim garnizonie konie zdolne do długich marszów w trudnych warunkach. Niezwykle forsowna i szybka podróż była możliwa dzięki doskonałej organizacji mongolskiej armii. … wyruszyliśmy w drogę pędząc ile koniom sił wystarczyć mogło, bośmy dostawali świeże konie trzy albo cztery razy na dzień. Jechaliśmy od rana do wieczora, a często bardzo i w nocy, jednakże ledwieśmy tam zdążyli czwartego dnia wielkiego tygodnia. Jechaliśmy bowiem przez ziemie Kumanów, która cała jest równiną i ma cztery wielkie rzeki. Pierwsza nazywa się Dniepr – przy tej od strony Rusi koczowali Kuremsa i Monsij, który jest od niego starszy, z tamtej strony pola. Druga nazywa się Don, przy której koczował książę nazwiskiem Tribon, a ten miał ze sobą siostrę Batego (Batu-chana, wnuka Czyngis-chana). Trzecia zowie się Wołga, która jest bardzo wielka – przy tej koczuje Baty. Czwarta zowie się Jaik (Kral), przy której dwóch wodzów na obu jej brzegach koczuje. Po krótkim postoju w obozie Korenzy (Kuremsy) nad Dnieprem, do obozu Batu-chana poselstwo dotarło 4 kwietnia.
Przybywszy do ordy, zostaliśmy zapytani przez namiestnika Eldegaja, z czym jego panu jego pokłonimy się. Odpowiadamy to samo co dawnie Kuremsie. Oddawszy więc im dary, gdyśmy wyłożyli powód naszej podróży, wprowadzili nas do książęcego mieszkania. Gdyśmy przyklękli, znowu nas ostrzegli, abyśmy nogą na próg nie stąpali. Wszedłszy na klęczkach, rzecz naszego poselstwa opowiedzieliśmy. Potem przynieśliśmy list, prosząc, aby do jego przetłumaczenia dano nam tłumaczy, których też na dzień Parasceue nam dano i z nimiśmy ten list na język ruski, arabski i tatarski przełożyli. To tłumaczenie dano Batemu, który przeczytał i rozważył.
Batu-chan nie chciał, lub nie mógł podjąć decyzji w sprawie wojny lub przymierza z chrześcijańską Europą i nakazał odesłanie posłów do stolicy wielkiego chana Gujuka. Część poselstwa zatrzymano przy dworze, zaś w dalszą drogę do Karakorum wyruszyli już tylko Jan de Plano Carpini i Benedykt Polak. Kolejny etap podróży, tym razem przez tereny zupełnie nieznane Europie rozpoczął się 8 kwietnia 1246 r. Na rozkaz Batu-chana posłowie podróżowali doskonale zorganizowaną pocztą mongolską. Podróż ta, aczkolwiek szybka, wymagała jednak ogromnej odporności fizycznej, jako że obydwaj zakonnicy niemal nie zsiadali z koni. Dalsze itinerarium poselstwa jest opisane na tyle nieprecyzyjnie, że możliwe są różne hipotezy. Wiadomo, że franciszkanie podróżowali przez stepy wzdłuż północnych wybrzeży Morza Kaspijskiego i dalej, ku wybrzeżom Jeziora Aralskiego, które ominęli najprawdopodobniej od północy. Dalej podróż przebiegała wzdłuż dolnego biegu Syr-darii i na wschód do jeziora Bałchasz, po czym, po przekroczeniu Bramy Dżungarskiej, wjechali do Mongolii. Przez tę ziemię mocno kłusując, przez trzy niedziele podobno jechaliśmy, a w dzień św. Magdaleny przybyliśmy do cesarza obranego, Gużuka. Dlatego zaś w tej drodze tak bardzo spieszyliśmy, bo rozkazano naszym Tatarom, aby nas prędko przystawili na dwór cesarski uroczysty, to jest zebranie, co już dla wyboru cesarza od kilku lat zapowiedziane było. Dlatego rano wstając, jechaliśmy aż do nocy, nic nie jedząc, a często tak późno na noc stawaliśmy, że musieliśmy brać się do spoczynku nic w usta nie wziąwszy, ale cośmy mieli jeść w wieczór, to nam dawano rano. Zmienianych często koni wcaleśmy nie oszczędzali, lecz jechali prędko i bez odpoczynku, co konie mogły wyskoczyć. Do rezydencji wielkiego chana w Ormektua nad Orchonem dotarli 22 lipca 1246 roku, po trzech i pół miesiącach jazdy od opuszczenia obozowiska Batu-chana. Początkowo nie dopuszczono ich przed oblicze chana oczekującego jeszcze na formalne zatwierdzenie swoich rządów przez zgromadzenie zwane kurułtajem. Nie wprowadzono ich również do niedalekiej stolicy chanów mongolskich Karakorum. W oczekiwaniu na przyjęcie przez chana posłowie przebywali w rezydencji jego matki Tarakiny. Dzięki przybyciu do siedziby chanów w czasie kurułtaju posłowie papiescy byli świadkami przybycia z hołdem i darami posłów z ogromnych obszarów Azji: Zewnątrz zaś był Jarosław książę suzdalski ruski i wielu innych książąt chińskich, dwóch synów króla druzyjskiego, tudzież posłowie Kalifa bagdackiego, który był sułtanem i więcej niż dziesięciu, jak nam się zdało, Sułtanów Saraceńskich. I jak nam prokuratorowi powiadali, było tam więcej niż dziesięć tysięcy posłów, którzy haracz przynieśli, tych co przynosili dary, i tych co rządcami ziem różnych byli. Po czterotygodniowym oczekiwaniu, po uroczystej intronizacji chana Gujuka, posłowie zostali przyjęci na dwóch audiencjach. Usłyszeli wówczas, że chan i jego wodzowie przygotowują wielką wyprawę na chrześcijańską Europę, czemu zaradzić mogłoby jedynie poddanie się wszystkich władców zachodnich wielkiemu chanowi. 13 listopada 1246 r. wręczono posłom list Gujuk-chana do papieża. Dzięki pomocy tłumaczy towarzyszących książętom ruskim list przetłumaczono na łacinę, a Benedykt Polak włączył jego tekst do swojej relacji: Ze wspólnej narady przysłaliście do mnie i ty, i wszystkie narody chrześcijańskie listy przez twego posła, żądając pokoju z nami. Jeżeli więc w rzeczy samej tak pragniecie pokoju, i ty papieżu, i cesarze, i króle, i wszyscy możni rządcy ziem waszych, nie omieszkajcie więc pod żadnym warunkiem pospieszyć niezwłocznie do stolicy naszej, aby tu ułożyć warunki pokoju i abyście tu usłyszeli odpowiedź i wolę naszą. Powiadasz także, że powinniśmy się ochrzcić i zostać chrześcijanami: na to krótko ci odpowiemy, iż nie pojmujemy, dlaczego byśmy to uczynić powinni. A także i na twoje zdziwienie, wyrażone w liście, z powodu tego, żeśmy pomordowali tylu chrześcijan, a mianowicie Węgrów, Polaków i Morawiaków, krótko ci odpowiemy, że nie rozumiemy twego zdziwienia. Aby się jednak nie wydawało, iż chcemy milczeniem obejść te sprawy, powiadamy ci tak: ponieważ nie byli posłuszni rozkazom Boga i Czyngis-chana i ponieważ źle się naradziwszy, posłów naszych pozabijali, dlatego polecił nasz Bóg zniszczyć ich i w ręce nasze nam wydał. Inaczej gdyby tego sam Bóg nie zrządził, cóżby podołał człowiek przeciw człowiekowi? Ale wy, mieszkańcy zachodu, sądzicie, że wy jedni tylko Boga czcić umiecie i potępiacie innych, a skądże wy wiecie, kogo on łaską swoją obdarzyć raczy? My także czcimy Boga i z pomocą jego spustoszymy całą ziemię, od wschodu do zachodu. Albowiem jeżeli człowieka nie wspiera pomoc Boża, cóż by człowiek zdziałać był w stanie. Po audiencji i odebraniu listu papiescy posłowie, obdarowani futrami przez matkę chana Tarakinę, 13 listopada 1246 r. wyruszyli po własnych śladach w drogę powrotną. Ponieważ podróżowali z listem wielkiego chana traktowano ich z większą niż niegdyś atencją, jako że byli teraz posłami samego Gujuka. Podróż powrotna nie była jednak przez to lżejsza, ponieważ tym razem odbywała się w zimie. Nad Wołgę, do obozowiska Batu-chana dotarli dopiero 9 maja następnego roku. W Kijowie byli w czerwcu, zaś do Polski dotarli w lipcu. Tutaj zatrzymali się nieco dłużej, aby w Lyonie, na dworze papieskim pojawić się 18 listopada 1247r., a więc po dwóch latach i siedmiu miesiącach podróży. Benedykt Polak sporządził przed przybyciem do Lyonu opis odbytej podróży zatytułowany „De itinere Fratrum Minorum ad Tartaros”. Powstało również drugie dzieło, które przedłożono papieżowi, prawdopodobnie autorstwa obydwu posłów – „Historia Mongolorum”. W latach 60-tych XX wieku odnaleziono i opublikowano jeszcze jedną relację podyktowaną przez Benedykta Polaka w trakcie wypoczynku w Polsce przed powrotem poselstwa do Lyonu. Odnaleziony rękopis zawiera wiele cennych informacji o państwie Mongołów, jak również pewne dygresje, z których może wynikać, że książę Henryk Pobożny zginął nie w walce, a w wyniku egzekucji przeprowadzonej po bitwie pod Legnicą.
Po zakończeniu misji Benedykt powrócił do Polaki. Jedyna informacja, jaką posiadamy o jego późniejszym życiu mówi, że w 1252 r. był gwardianem krakowskiego klasztoru franciszkanów.