Wspólnota Polska
historia
.wspolnotapolska.org.pl

św. Pięciu Braci Męczenników

19.02.0940-13.11.2013

Św.św. Benedykt, Jan, Izaak, Mateusz, Kryspin
Św. Benedykt, przywódca grupki eremitów przyszedł na świat około 970r. we włoskim Benewencie, w dość zamożnej rodzinie, która już w dzieciństwie przeznaczyła go do stanu duchownego. Według spisanej tradycji rodzice kupili dla Benedykta święcenia kapłańskie zanim był do stanu duchownego przygotowany, co przez całe życie wywoływało w nim dojmujące poczucie winy, okupywane bezustannie srogą pokutą. Życie duchowieństwa w Benewencie raziło żarliwą religijność młodego księdza, opuścił zatem rodzinne strony i rozpoczął wędrówkę zatrzymując się na dłużej w różnych klasztorach. Jednak benedyktyńska reguła życia zakonnego nie zaspokajała daleko posuniętej skłonności do ascezy i w końcu Benedykt rozpoczął pustelnicze życie na zboczu góry Soracte na płn. od Rzymu. Tam początkujący eremita dostał się pod wpływ niezwykłej osobowości św. Romualda z Camaldoli. Ten wielki reformator życia eremickiego wędrując po Europie organizował i reformował życie pustelników, tworząc eremickie wspólnoty pod przewodnictwem przeora. Nieco później, w 1012r. założył w Toskanii, w miejscu zwanym Casa Maldolo, erem który stał się miejscem macierzystym dla istniejącej do dzisiaj kongregacji mnichów pustelników - Kamedułów. Św. Benedykt przyłączył się do św. Romualda i wraz z nim udał się do słynnej pustelni Pereum pod Rawenną. W 1001r. przybył do Pereum krewny cesarza Ottona III, Bruno z Kwerfurtu. Natchniony ideą organizowania misji wśród pogan nakłonił św. Romualda do wysłania eremitów do Polski. Propozycja ta mogła zostać przygotowana i uzgodniona z Bolesławem Chrobrym nieco wcześniej, podczas pobytu cesarza w Gnieźnie podczas słynnego zjazdu w roku 1000. Do założenia eremu w Polsce wybrano św. Benedykta oraz św. Jana, pochodzącego z patrycjuszowskiej weneckiej rodziny, urodzonego ok. 940 roku, najstarszego z męczenników. Ich podróż do Polski tak opisuje świadek ostatnich dni pobytu w Rawennie Św. Bruno z Kwerfurtu: "A więc z biegiem rzeki przybył do Rawenny obładowany okręt, wioząc przy boku króla gromadę zakonników dobrych i złych. Tam cesarz z wielką gorliwością i miłością do Chrystusa przygotował podróż Benedykta i Jana i wydawszy w sposób należyty wszelkie niezbędne rozporządzenia wysłał za Alpy, do kraju Słowian, świętą parę braci, do których nikt z pozostałych nie był podobny. (...) I tak poszli pod wspólną gwiazdą, aby otrzymać królestwo Boże i świetny los w kraju Słowian, mianowicie mąż Boży Benedykt, który gorzał miłością do Jezusa jak drwa w ogniu i ożywiony był jednym prostym dążeniem do życia wiecznego z wyłącznej i czystej miłości do mądrości Boga, oraz Jan, człowiek posłany od Boga; wprawdzie nie odznaczał się taką świętą żarliwością, jeśli chodzi o miłość do Chrystusa, był jednak poważny, poskramiał zmysły, w swoich obyczajach był nieskory do zmian i panował nad samym sobą; mniejsze wykazywał uzdolnienie w sprawach duchowych, większe w sprawach materialnych, był dobroduszny i powoli czynił postanowienia, nie wpierw jednak ustawał, aż je wykonał; prawdziwy sługa Boży co się tyczy doskonałości charakteru. (...) Odbywszy więc tę drogę przez Alpy długą i krętą, ukończyli tę mozolną przeprawę. Weszli do kraju Polan, gdzie mówiono nieznanym językiem - a takich obcych krain wiele już przewędrowali i zastali księcia imieniem Bolesław, które przetłumaczone znaczy "górujący sławą". Ponieważ on jedyny spośród wszystkich naszego wieku zasłużył na to, że męczennika Wojciecha, tego rzadkiego ptaka, i wysłał na misje, i zamordowanego pochował w swoim państwie, więc zgodnie ze swym zwyczajem przyjął sługi Boże z niezwykłą uprzejmością i z wielkim upragnieniem. I we wszystkim okazując im łaskawość, w zacisznej pustelni z wielką gotowością zbudował miejsce, które sami upatrzyli jako odpowiednie dla ich życia i dostarczał im środków niezbędnych do istnienia bez trudu". Spierano się latami gdzie była położona pustelnia braci. Ostatnio przeważył pogląd, że miejscem najbardziej prawdopodobnym jest wieś Święty Wojciech (Wojciechowo) pod Międzyrzeczem. Celem przybycia do Polski było prowadzenie misji, wkrótce więc włoscy eremici przyjęli do wspólnoty pierwszych Polaków. Byli to Izaak, Mateusz i Barnaba. Dwaj pierwsi byli rodzonymi braćmi, pochodzącymi z rodziny o silnie ugruntowanej wierze chrześcijańskiej, jako że ich dwie siostry również wybrały mnisie życie. Członkiem wspólnoty został również młody chłopiec Krystyn, pochodzący z miejscowej wsi i pełniący w eremie różne funkcje służebne. Pustelnicy oczekiwali przybycia do Polski św. Brunona z Kwerfurtu, który żywotnie zainteresowany misją wśród pogańskich Pomorzan i Prusów zapowiadał, szybkie przybycie i rozpoczęcie przygotowań. W roku 1002 zmarł cesarz Otton III, protektor i przyjaciel Św. Wojciecha i  św. Brunona, zwolennik prowadzonej przez nich pracy  misyjnej, mający ponadto doskonałe stosunki z księciem Bolesławem Chrobrym. Władzę w Niemczech objął Henryk II, niechętny Polsce i Chrobremu. Wybuchła wojna, która uniemożliwiła Brunonowi podróż do Polski. Zaniepokojony Benedykt postanowił udać się po dalsze wskazówki do Rzymu, jednak w drodze natknął się w Pradze na Bolesława, który zawrócił go do pustelni. W zastępstwie przełożonego wspólnoty, na południe wyruszył brat Barnaba. Zajęty wojną Bolesław przez dłuższy czas przebywał daleko, co spowodowało rozzuchwalenie chłopstwa i pomniejszych włodarzy. 10 listopada 1003r. , przed północą gromada podpitych chłopów dowodzony przez miejscowego książęcego włodarza zaatakowała erem, spodziewając się, że znajdzie tam znaczną sumę pieniędzy.
"Gdy więc oni późną nocą spoczywali i zmęczone członki pogrążone były w głębokim śnie, przyszli niegodziwcy dysząc złością i marną nikczemnością: do nowej zbrodni rwie się ich serce, wątroba gniewem zionie, wargi drżą, nozdrza parskają, serce krwią nabiega, twarz się mieni, nogi spieszą, a zęby zgrzytają; (...) Jeden zaś z bezecnej zgrai, która dyszała nieszczęsną żądzą dokonania zyskownego zabójstwa (...) wystąpił przed nich uzbrojony w ukryty miecz. Lecz zanim wszedł, pod błogosławieństwem szatana wypił dwa kielichy, aby bezbożne serce nie zadrżało przed nową zbrodnią, i niosąc w lewej ręce świecę, w prawej zaś miecz, nagle przed zbudzonymi świętymi stanął ze straszną twarzą jako złowrogi kat". Pierwsi zginęli Jan i Benedykt. "Na te słowa pobladły zabójca natychmiast wydobył z pochwy okrutny miecz i zabił go (Jana) zadawszy dwie rany owemu świętemu ciału, które za życia miało jeszcze trzecią ranę, choć nie była chlubna, gdyż ospa oślepiła jedno oko. A następnie tę z wyższych względów szczególnie cenną perłę, błogosławionego Benedykta, gdy spieszył di innych, jednym potężnym ciosem ugodził w środek czoła, tak że wysoko tryskająca krew obfitym strumieniem tryskająca zaczerwieniła krawędzie ścian i jak to dziś jeszcze można oglądać, wokół rozpryskując się ubarwiła dom pięknymi plamami". Trzeci zginął Izaak, powalony trzema ciosami miecza, do ostatniego tchnienia dziękując Bogu za śmierć męczeńską. Mateusz oddał życie trafiony oszczepem w trakcie ucieczki, zaś Krystyn padł broniąc się przed napastnikami kawałkiem drewna. Po dokonaniu mordu chłopska horda  podpaliła kościół i pustelnię, jednak po ich odejściu ogień zgasł i świątynia oraz cele zakonników ocalały. Następnego dnia, przybywający o świcie na uroczystość św. Marcina wierni, zastali zwłoki pustelników i doszczętnie splądrowany kościół. Zawiadomiony kasztelan międzyrzecki zorganizował pościg, który wkrótce pochwycił zbrodniarzy. Do klasztoru przybył też biskup poznański Unger, który pochował męczenników i zorganizował posługę kapłańską w opustoszałym kościele. Mordercy przed egzekucją złożyli obszerne zeznania, dzięki którym znamy szczegóły dotyczące ostatnich chwil męczenników. Do wymarłego klasztoru wrócił wkrótce, wysłany wcześniej z misją Barnaba, który wraz z biskupem Ungerem udał się ponownie w podróż, aby w Rzymie zabiegać o wyniesienie współbraci na ołtarze. Papież Jan XVIII, poruszony relacją o męczeńskiej śmierci eremitów, natychmiast "rozkazał zaliczyć ich w poczet świętych męczenników i oddawać im cześć". Z ust Barnaby również usłyszał opowieść o wydarzeniach w pustelni św. Bruno z Kwerfurtu, który w 1006r., podczas pierwszego pobytu w Polsce, napisał pierwszy i  jedyny "Żywot Pięciu Braci Męczenników". W kilka lat później w 1009 r. św Bruno sam poniósł śmierć męczeńską w trakcie misji wśród pogańskich Jaćwięgów. Kult świętych męczenników rozwijał się w Polsce i we Włoszech, głównie za pośrednictwem klasztorów benedyktyńskich. W Polsce zaczął wygasać po najeździe czeskim w 1038r. , kiedy to książę Brzetysław wywiózł relikwie Pięciu Braci Męczenników do Pragi, gdzie spoczywają w katedrze św. Wita. Kult odrodził się w XV - XVII wiekach i ponownie w okresie międzywojennym. Podtrzymywany był głównie przez Kamedułów, którzy uznawali męczenników za członków swego zgromadzenia. Nie jest to do końca ścisłe, jako że reguła kamedulskiej kongregacji powstała ostatecznie w 1012r. Jednak jej twórca, św. Romuald miał niewątpliwy wpływ na drogę jaką wybrali św.św. Benedykt, Jan i ich Towarzysze. Wątpliwości te podnosili głównie benedyktyni, którzy przejęli ocalały z pogromu klasztor. Pierwszym opatem był jedyny żyjący towarzysz męczenników Barnaba. Pozostał opatem do swej śmierci, która nastąpiła przed 1015r. W Polsce Barnaba nie był nigdy czczony, natomiast kameduli uznali go za jednego ze świętych należących do tego zakonu.
(Cytaty w przekładzie Kazimierza Abgarowicza)