Wspólnota Polska
historia
.wspolnotapolska.org.pl

św. Jadwiga Królowa

03.10.1373-08.06.2013

Św. Jadwiga była trzecią i najmłodszą córką króla Węgier i Polski, Ludwika Andegaweńskiego (d'Anjou) i Elżbiety, córki Stefana Kontromanica, bana Bośni.  Biła więc w niej krew węgierska i słowiańska. Urodziła się w Wyszehradzie lub w Budzie, po 3 października 1373, a przed 18 lutego 1374 roku, najprawdopodobniej na początku 1374 r. Przed nią przyszły na świat starsze siostry, Katarzyna (1369) i Maria (1371). Królewska para nie doczekała się męskiego potomstwa, co spowodowało wkrótce poważne komplikacje dynastyczne.  Ród Jadwigi panował na Węgrzech od wieku XIV. Książęta francuscy d'Anjou, wywodzący się od króla francuskiego Ludwika VIII Lwa, dzięki poparciu papiestwa objęli w 1266 r. w posiadanie królestwo Sycylii i Neapolu. Wywodzący się z neapolitańskich Andegawenów Karol Robert zasiadł na  tronie węgierskim w 1308 r., a w roku 1320 ożenił się z Elżbietą, córką króla polskiego Władysława Łokietka, siostrą Kazimierza Wielkiego. Ich synem był Ludwik I Węgierski, ojciec Jadwigi. Jako najbliższy krewny, po zmarłym bez potomka męskiego Kazimierzu Wielkim, objął tron polski. Koronacja Ludwika na króla polski odbyła się w katedrze krakowskiej, 17 listopada 1370 r. Wcześniej, w 1355 r. została zawarta w Budzie ugoda między Kazimierzem Wielkim a Ludwikiem Węgierskim, przewidująca dziedziczenie tronu po królu polskim przez męskiego potomka Ludwika. Ponieważ zabrakło syna, który mógłby odziedziczyć polski tron, król musiał poszukać innych rozwiązań. W roku 1374, w kilka miesięcy po przyjściu na świat Jadwigi, Ludwik Węgierski, chcąc uzyskać zgodę polskiego możnowładztwa na dziedziczenie tronu przez jedną z córek, wydał słynny przywilej koszycki (17 września 1374). Król zwalniał szlachtę polską po wsze czasy z wszystkich podatków na rzecz korony, z wyjątkiem 2 groszy z łana chłopskiego. Służbę wojskową rycerstwa ograniczał jedynie do obrony granic kraju, zaś za zagraniczne wyprawy wojenne zobowiązywał się wypłacać 5 grzywien za każdą kopię. W zamian za ten przywilej panowie polscy zgodzili się na rozwiązanie sprawy sukcesji po myśli króla: "Chociaż mieliśmy zobowiązania wobec szlachty Królestwa Polskiego, a mianowicie, że po śmierci naszej będzie ona winna przyjąć jako dziedzica naszego i następcę potomka naszego tylko męskiego, a nie żeńskiego, to jednak baronowie, rycerstwo i szlachta, wszyscy zgodzili się na wypadek braku męskiego potomka na córki nasze jako na panów i dziedziców rzeczonego królestwa oraz chcą i chcieli, by stały się one naszymi następcami i otrzymały koronę Królestwa Polskiego".
Dokument mówi o jednej z córek. Jadwigi nikt jeszcze wówczas nie brał pod uwagę jako przyszłego władcy Polski.
Za rządów Ludwika Węgierskiego Węgry doszły do szczytu potęgi i świetności. Król zdobył najpierw dla swojego państwa Wołoszczyznę (1343), potem Bośnię (1456), z kolei Serbię (1357) i część Bułgarii (1358). W wojnie z Wenecją poszerzył granice Węgier na południu po Dalmację (1356 - 1358 i 1378 - 1381). Wreszcie po śmierci Kazimierza Wielkiego drogą sukcesji został także królem Polski (1370). Władzę w imieniu Ludwika sprawowała w Polsce jako regentka jego matka Elżbieta, siostra zmarłego Kazimierza Wielkiego, która przyjęła nawet tytuł "Regina Poloniae". Już jako król polski przyłączył do Węgier Ruś Czerwoną, należącą wcześniej do Polski (1372). Węgrzy nadali Ludwikowi I zaszczytny przydomek Wielkiego. Po śmierci Ludwika Węgierskiego (+1382) dużą rolę polityczną odegrała żona zmarłego króla, matka Jadwigi, Elżbieta z Bośni. Ambitną żonę Ludwik jeszcze za swojego życia ustanowił regentką w Polsce. Nielubiana przez naród musiała po pewnym czasie Polskę opuścić.
Król Ludwik Węgierski planował, że tron polski obejmie jego druga córka Maria wraz z mężem Zygmuntem Luksemburskim, zaś dla Jadwigi przeznaczył tron węgierski. Wolą rodziców było, aby Jadwiga zawarła małżeństwo z Wilhelmem Habsburgiem. Oboje połączono warunkowym ślubem w 1378 r., z zamiarem dopełnienia obrzędu w ich wieku dojrzałym, gdy Jadwiga będzie miała lat 12, a Wilhelm lat 14. W chwili zawarcia ślubu warunkowego mieli zaledwie - Jadwiga 4 lata, a Wilhelm 8 lat. W nadziei na przyszły ślub wysłano Jadwigę do Wiednia. W tym wszakże roku zmarła najstarsza córka Ludwika Węgierskiego, Katarzyna. W tej sytuacji odwołano Jadwigę na Węgry.
Po śmierci Ludwika Węgierskiego (1382), wbrew woli zmarłego króla, Węgrzy ogłosili królową Marię. Natomiast Polacy zaprosili na swój tron Jadwigę. Królowa Matka, Elżbieta zgodziła się na to w nadziei, że Jadwiga poślubi Wilhelma, który w ten sposób automatycznie zostanie królem Polski. Jednak panowie polscy nie chcieli się na to zgodzić. Powszechna była niechęć do Habsburga, natomiast zgoda przemijała gdy chodziło o wybór przyszłego męża dla nowej królowej.  Panowie małopolscy małżonka dla królowej upatrywali w księciu Jagielle, pogańskim władcy Litwy, zaś możnowładztwo wielkopolskie przychylało się do kandydatury księcia mazowieckiego Ziemowita IV. Przetargi trwały przez dwa lata od śmierci króla Ludwika, przeszkody stawiała również intrygująca Elżbieta oraz książę opolski Władysław. Kiedy jednak panowie małopolscy zagrozili zerwaniem unii z Węgrami, Elżbieta została zmuszona zgodzić się na wyjazd Jadwigi do Polski. Jesienią 1384 r. dziesięcioletnia Jadwiga przybyła do Krakowa. Oto co pisał o tym wydarzeniu  w swej Kronice Jan Długosz:  "Zaprawdę nadzwyczajnym widowiskiem był ów wjazd niedorosłego dziewczęcia, samego bez matki, otoczonego tylko wspaniałym dworem, wiedzionego przez sędziwe duchowieństwo, urzędników poważnych [...] Kraj w Jadwidze, w "młodym królu" swym, w dziewicy zachwycającej pięknością której sam wiek dodawał uroku  widział zbawcę i zesłańca Bożego"  
Dnia 16 października 1384 roku, w niedzielę, arcybiskup gnieźnieński Bodzanta dokonał koronacji Jadwigi na króla Polski. Odtąd wszystkie dokumenty państwowe zaczęto wystawiać w imieniu nowego monarchy - jedenastoletniej Jadwigi. W koronacji uczestniczyli już posłowie litewscy. Poważne negocjacje z Litwą dotyczące unii i małżeństwa Jadwigi z Jagiełłą rozpoczęły się w styczniu 1385 r. w Krakowie. Ostatecznie 14 sierpnia 1385 r. w Krewie Jagiełło wystawił dokument, w którym zobowiązał się, w zamian za rękę Jadwigi i objęcie tronu w Polsce, do przyjęcia wraz z rodziną i wszystkimi poddanymi chrztu w obrządku rzymskim, zwrócenia Wilhelmowi Habsburgowi równowartości posagu Jadwigi, ustalonego niegdyś na 200 tysięcy florenów, przywrócenia Polsce utraconych prowincji, uwolnienia przebywających na Litwie jeńców polskich i przyłączenia do Królestwa Polskiego ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Wilhelm Habsburg mimo wrogości polskich panów nie zamierzał jednak zrezygnować z nadziei na uzyskanie polskiego tronu. W swoich staraniach cieszył się również poparciem matki Jadwigi, królowej Elżbiety. Powołując się na prawo małżeńskie, przy poparciu księcia Władysława Opolczyka, przybył do Krakowa. Wprawdzie nie został wpuszczony do zamku królewskiego, gdzie mieszkała Jadwiga, lecz pozostał w pobliżu zamku, w domu Gniewosza z Dalewic, zaufanego rycerza Opolczyka. Kiedy jednak układy z Jagiełłą i Litwinami dotyczące małżeństwa i unii obydwu państw były już zaawansowane, Wilhelm został zmuszony do opuszczenia Polski. Według przekazu Jana Długosza, królowa Jadwiga darzyła Wilhelma szczerym uczuciem, tym bardziej, że zapewne przerażała ją perspektywa poślubienia starszego o ponad 20 lat, pogańskiego księcia, spoza granic cywilizowanego świata. Długosz twierdzi, że młodzi widywali się w towarzystwie osób najbliższych. Według niego wydalenie Wilhelma z Krakowa królowa miała przeżyć bardzo mocno. Doszło do tego, usiłowała zbiec z Wawelu, a nawet rąbała toporem wziętym od straży furtę, którą zamknięto przed Wilhelmem. Opowieściom Długosza zaprzeczają jednak najnowsze badania historyków. Związek zawarty kilka lat wcześniej z Wilhelmem Habsburgiem był związkiem narzeczeńskim, zawartym z przyczyn politycznych, a jego przekształcenie w sakrament małżeństwa mogło się dopełnić dopiero po osiągnięciu pełnoletniości młodych i po wyrażeniu przez oboje stosownej woli po temu. Biskup krakowski i panowie małopolscy zdołali przekonać szczerze religijną królową, do małżeństwa z Jagiełłą, argumentując, że swoją ofiarą osobistą przysporzy wiele chwały Bożej, zyskując dla chrześcijaństwa tyle nowych ziem i dusz. Połączenie Polski z Litwą powiększało trzykrotnie obszar państwa, zwiększało jego potencjał militarny i gospodarczy, wzmacniało znacząco rolę polityczną Polski w Europie Środkowej. Litwa uzyskiwała  natomiast  zapewnienie obrony przed Krzyżakami, którzy wdzierali się coraz głębiej w jej obszary. Ponadto wśród ciągłych tarć i walk o tron litewski umacniała się niezmiernie pozycja samego Jagiełły.  Po wyrażeniu przez królową Jadwigę zgody na ślub, 2 lutego 1386 roku odbył się w Lublinie zjazd rycerstwa polskiego, podczas którego odbyła się pierwsza elekcja, w wyniku której Jagiełło uzyskał zgodę na objęcie tronu polskiego. 12 lutego 1386 r. Jagiełło przybył do Krakowa, a 15 lutego, wraz z braćmi, przyjął z rąk arcybiskupa gnieźnieńskiego Bodzanty chrzest, przybierając zarazem imię chrzestne Władysław.
Ponieważ wielki mistrz krzyżacki odmówił uczestniczenia w chrzcie Jagiełły w roli ojca chrzestnego, w tym charakterze został zaproszony książę Władysław Opolczyk. Na matkę chrzestną króla zaproszono Jadwigę z Melsztyna Bilecką. Przed ślubem z Władysławem Jagiełłą Jadwiga unieważniła publicznie, w katedrze krakowskiej, swój kontrakt narzeczeński z Wilhelmem Habsburgiem, zawarty przez jej rodziców w 1378 r.
18 lutego tegoż roku odbył się w katedrze na Wawelu ślub Jadwigi z Władysławem Jagiełłą. Ślubu udzielił arcybiskup gnieźnieński Bodzanta w obecności biskupa krakowskiego Jana Radlicy. Królowa Jadwiga miała wówczas 12 lat, zaś Władysław Jagiełło 35, był więc o 23 lata starszy od swej małżonki. 4 marca 1386 r. tenże arcybiskup gnieźnieński Bodzanta dokonał w katedrze wawelskiej koronacji Władysława Jagiełły na króla Polski.
Wiosną tegoż roku para królewska udała się do Wielkopolski, gdzie król uspokoił tamtejszych panów, mianując na wojewodę wielkopolskiego ich kandydata, Bartosza z Odolanowa. Podróż była jednocześnie pielgrzymką królewskiej pary do groby św. Wojciecha. Według Jana Długosza doszło wówczas do ograbienia chłopów z zapasów żywności. Po interwencji królowej skrzywdzonych obdarowano, zaś Jadwiga miała wypowiedzieć słynne słowa: "A któż im łzy przywróci ?".
Na początku 1387 roku Władysław Jagiełło wyruszył na Litwę, by zgodnie z postanowieniami unii krewskiej dokonać ochrzczenia ojczystego kraju.  17 lutego tegoż roku założył pierwsze biskupstwo w Wilnie. Pierwszym biskupem wileńskim został zaufany Jadwigi, franciszkanin Andrzej Jastrzębiec, który był spowiednikiem jeszcze jej babki, Elżbiety, córki Władysława Łokietka.
Oto jak Jan Długosz opisał chrzest Litwy: "Po zburzeniu i zniszczeniu bóstw pogańskich, gdy Litwini poznali naocznie ich fałszywość, którą się dotychczas łudzili, ulegli wreszcie i z pokorą skłonili się do przyjęcia wiary chrześcijańskiej, wyrzekając się dawnych błędów. W dniach kilkunastu od kapłanów polskich, a więcej jeszcze od króla Władysława, który umiał ich język i którego chętnie słuchali, wyuczeni głównych zasad religii do wierzenia podanych, czyli artykułów wiary, składu apostolskiego i modlitwy Pańskiej, przystępowali do Chrztu świętego. A Władysław, król pobożny, rozdawał prostemu ludowi odzież, koszule i nowe ubrania z sukna przywiezionego na to z Polski. Ta przezorna szczodrość i łaskawość królewska sprawiła, że gdy o niej rozgłosiły się wieści, lud ciemny, a przy tym chudobny, dla samego uzyskania wełnianej odzieży hurmem zewsząd się zbiegał do przyjęcia Chrztu świętego. A ponieważ wielką byłoby pracą każdego z nowych wyznawców chrzcić z osobna, przeto gromadzący się lud mnogi obojej płci Litwinów z rozkazu króla dzielono na gminy i gromady, i każdej gromadzie, a w szczególności każdemu do tej gromady należącemu, nadawano jedno z imion w chrześcijaństwie używanych w miejsce dawnych pogańskich; i tak pierwszej gromadzie dano imię Piotra, drugiej Pawła, trzeciej Jana, czwartej Jakuba, piątej Stanisława itd. Kobietom zaś, które także tworzyły osobne gromady, stosowne nadawano imiona - Katarzyny, Małgorzaty, Doroty itp. ile było takowych gromad nowo ochrzczonych. Szlachcie atoli i starszym w narodzie udzielano Chrztu świętego z osobna: zjeżdżali się oni tym celem do Wilna z żonami, dziećmi i rodzinami swemi, kwapiąc się do przyjęcia chrztu i poznania zasad wiary chrześcijańskiej".
Królowa Jadwiga w tym czasie pozostawała w Polsce i nadzorowała przygotowywanie i przekazywanie z Krakowa na Litwę wyposażenia dla nowych kościołów. Według świadectwa Długosza królowa obdarowała katedrę wileńską i inne kościoły litewskie "kielichami, księgami, monstrancjami, krzyżami, obrazami, skrzynkami i innymi ozdobami z klejnotów i szat posagowych". Wspierając misję na Litwie znalazła królowa jednocześnie czas na poprowadzenie wyprawy na Ruś Czerwoną, przyłączoną do Polski przez Kazimierza Wielkiego, a zajętą na rzecz Węgier przez króla Ludwika.
Starosta węgierski oddał Ruś bez oporu i 8 marca 1387 roku Jadwiga wjechała do Lwowa. Rok 1389 był dla Polski szczególnie groźny. Sprzysięgli się bowiem przeciwko niej wszyscy jej wrogowie. Władysław Opolczyk usiłował zbrojnie zająć dla siebie Kraków. Pozbawiony przywłaszczonych przez siebie ziem polskich połączył się z Krzyżakami. Do wrogiej koalicji usiłowano wciągnąć również Wilhelma Habsburga i Zygmunta Luksemburskiego, który właśnie w roku 1387 przez małżeństwo z siostrą Jadwigi, królową Węgier Marią, stał się królem węgierskim, by niebawem uzyskać także koronę Niemiec, a wreszcie również i Czech. Na domiar złego na Litwie wybuchnął bunt. Wielki Książę Witold połączył się z Krzyżakami przeciwko Jagielle. Planowano  już nawet coś na kształt rozbioru Polski. Usiłowano ponadto do akcji wrogiej Polsce wciągnąć papieża, Bonifacego IX, głosząc, że Jadwiga złamała kontrakt ślubny z Wilhelmem, zaś Jagiełło przyjął Chrzest święty pozornie, jedynie dla celów politycznych. Przytaczano również zbrodnie, jakich się jako poganin na własnej rodzinie dopuścił, dla zaspokojenia chęci władzy. Dzięki znakomitej i wszechstronnej dyplomacji króla, królowej i panów polskich, udało się wyjść ze wszystkich niebezpieczeństw obronną ręką. Królowa Jadwiga uczestniczyła aktywnie w życiu politycznym kraju. Jako naturalny i przyrodzony władca Polski cieszyła się wielkim autorytetem niejednokrotnie wpływając na decyzje Jagiełły. W 1396 r., gdy Władysław Jagiełło nadał Podole Spytkowi z Melsztyna, opór królowej sprawił, że ziemie te powróciły do Korony. Mediowała w grożących zaprzepaszczeniem dzieła zjednoczenia dwóch krajów sporach króla z władającym na Litwie jego bratem stryjecznym Witoldem. Pośredniczyła w wielu układach z Zygmuntem Luksemburskim i Marią łagodząc napięcia w stosunkach z Węgrami. Jadwiga reprezentował również Polskę w negocjacjach z Krzyżakami, którzy widzieli w niej, prawdopodobnie niesłusznie, przyjaciółkę Zakonu. Królowa usilnie zabiegała o zwrot Ziemi Dobrzyńskiej zastawionej Krzyżakom przez Władysława Opolczyka. Jednak gdy wielki mistrz zlekceważył jej wysiłki na rzecz utrzymania pokoju i nie przybył na spotkanie z królową wyznaczone w Toruniu, miała Jadwiga proroczo zapowiedzieć, że pokój z Polską potrwa tylko do jej śmierci. Później nieuchronnie nastąpi wojenna rozprawa, która rozstrzygnie spory. Królowa Jadwiga fundowała, otaczała opieką i obdarowywała szpitale, będące w średniowieczu raczej instytucjami opieki społecznej niż służby zdrowia. Stanowiły one przytułek dla ludzi chorych, starych i pozbawionych środków do życia. Królowa przyczyniła się do założenia dwóch szpitali miejskich: w Sączu i Bieczu, ponadto pomagała materialnie szpitalowi klasztornemu w Sandomierzu.
Królowa przykładała wielka wagę do kształcenia duchownych, mając na uwadze przede wszystkim potrzeby chrystianizacji Litwy. W 1390 r. wraz z małżonkiem ufundowała na krakowskim Kleparzu klasztor dla sprowadzonych z Pragi benedyktynów słowiańskich. Posługiwali się oni dla celów liturgicznych językiem słowiańskim, co czyniło ich szczególnie przydatnymi w dziele chrystianizacji Litwy i rekatolizacji podbitych wcześniej przez Litwinów ziem ruskich. W 1397 r. roku królowa Jadwiga ufundowała w Pradze, przy tamtejszym uniwersytecie, bursę dla litewskiej młodzieży, aby mogła kształcić się na tej uczelni. Jednym z największych dzieł Jadwigi był jej udział w odnowieniu Uniwersytetu Krakowskiego. Uczelnia założona przez Kazimierza Wielkiego zaprzestała działalności po śmierci króla. W 1390 r. biskup krakowski Jan Radlica rozpoczął starania nad jej odnowieniem. Pierwsze zajęcia rozpoczęły się w następnym roku. Od 1392 r. pełna restytucja uczelni stała się szczególną troską Jadwigi. Z punktu widzenia potrzeb chrystianizacji, a także dla właściwego statusu uniwersytetu, niezbędne było utworzenie wydziału teologicznego, którego w czasach króla Kazimierza nie posiadał. W 1397 r. papież Bonifacy IX zezwolił na powołanie w krakowskiej uczelni, wydziału teologicznego. Wydana 1 stycznia tegoż roku bulla papieska podkreślała rolę królowej w zabiegach nad uzyskaniem tego przywileju. Powołanie wydziału i pełne odnowienie Uniwersytetu Krakowskiego przedłużyło się jednak aż do roku 1400. O ile za życia królowa troszczyła się o uczelnię "usilnym wstawiennictwem, uporem i prośbą" to dopiero realizacja jej testamentu przyniosła konieczne środki dla zrealizowania pragnienia. Z wyłączeniem pewnych legatów na rzecz ubogich, wszystkie pieniądze, klejnoty, szaty i sprzęty przeznaczyła Jadwiga na potrzeby odnowy uniwersytetu. Wykonawcami testamentu zostali biskup krakowski Piotr Wysz i kasztelan krakowski Jaśko z Tęczyna. Oni to rozdysponowali królewski legat zakupując między innymi dom pod siedzibę Collegium Maius. Uroczystego odnowienia Uniwersytetu Krakowskiego dokonał niemal dokładnie w rok po śmierci królowej Władysław Jagiełło. W wystawionym 26 lipca 1400 roku stwierdza :
"Nie wątpiąc, że to poddanym rzeczonego Królestwa i ziem naszych zbawienny pożytek przyniesie, za zgodą, wolą, wiedzą i zezwoleniem najświętszego w Chrystusie pana ojca, pana Bonifacego z Bożej opatrzności papieża IX, najświętszego rzymskiego i powszechnego Kościoła najwyższego biskupa, łaskawie zatwierdzającego ją wydaniem bull swoich, postanowiliśmy w mieście naszym Krakowie miejsce, na którym by Studium Powszechne w każdym dozwolonym wydziale kwitnęło, mianowicie w teologii, to jest w Piśmie Świętym, w prawie kanonicznym i rzymskim, w fizyce i sztukach wyzwolonych wyznaczyć, obrać, ustanowić określić, urządzić i założyć, a mocą niniejszego przywileju utrwalamy je na wieczne czasy. Niech więc tam będzie nauk przemożnych perła, aby wydawała męże dojrzałością rady znakomite, ozdobą cnót świetne i w różnych umiejętnościach wyuczone. Niechaj otworzy się orzeźwiające źródło nauk, z którego pełności niech czerpią wszyscy naukami napoić się pragnący."
Jagiełło bardzo pragnął mieć potomka, który by zapewnił ciągłość jego rodu na tronie polskim. Należy zaznaczyć, że następstwo to zapewniała krew Jadwigi, naturalnej dziedziczki korony polskiej. Władysław Jagiełło zawdzięczał koronę jedynie małżeństwu i szlacheckiej elekcji. Kiedy więc Jadwiga została matką, zapanowała wielka radość na dworze królewskim. Jan Długosz tak o tym pisał: "Gdy się zbliżał czas rozwiązania, król Władysław, zajęty sprawami państwa i bawiący stale poza stolicą, słał do dostojnej małżonki posły i listy, aby na nadchodzący połóg nie przepomniała przyozdobić łożnicy swojej namiotami, okryciami i zaponami, od złota pereł i klejnotów. Skromna i bogobojna królowa odpisała: Już od dawna wyrzekłam się pychy i próżności tego świata, a tem mniej mogłabym myśleć o niej w chwili śmierci, która się często wydarza w połogu [...] A przeto nie blaskiem złota i pereł pragnę się podobać Ojcu Niebieskiemu, który oszczędziwszy mi sromoty niepłodności, raczył ubłogosławić moje łono, ale cichością duszy i pokorą".
Niestety przeczucie śmierci nawiedzające królową spełniło się wkrótce. Radość trwała zbyt krótko i zakończyła się podwójną tragedią: śmiercią dziecka i matki. Dnia 22 marca 1399 roku, przedwcześnie, Jadwiga urodziła córkę, która na Chrzcie świętym otrzymała imiona Elżbiety Bonifacji. To pierwsze po babce i prababce, drugie po ojcu chrzestnym, którym był papież Bonifacy IX. Niezwykle wątłe i słabe dziecko zmarło po trzech tygodniach, 13 lipca. Wkrótce po niej, w południe, w czwartek 17 lipca 1399 roku, w wieku 25 lat, w ślad za niemowlęciem odeszła młoda matka okrywając naród polski żałobą. Jako królowa rządziła Polską sama 2 lata (1384-1386), razem z Jagiełłą dzieliła losy naszej Ojczyzny 13 lat (1386-1399). Wikariusz katedry krakowskiej zapisał w katedralnym kalendarzu: "Zmarła dziś w południe Najjaśniejsza Pani Jadwiga, królowa Polski i dziedziczka Węgier, niestrudzona szerzycielka chwały Bożej, obrończyni Kościoła, sługa sprawiedliwości, wzór wszelkich cnót, pokorna i łaskawa matka sierot, której podobnego człowieka z rodu królewskiego nie widziano na całym obszarze świata".
Pogrzeb królowej odbył się miesiąc po śmierci, 19 sierpnia. Do trumny, zmarła władczyni otrzymała drewniane insygnia swej monarszej władzy, jako że prawdziwe klejnoty zapisała na odnowienie uniwersytetu krakowskiego. Podczas pogrzebu wspaniałą mowę wygłosił Stanisław ze Skarbimierza, już wkrótce pierwszy rektor odnowionego uniwersytetu.
"Jeżeli Ojciec Niebieski wzywa do siebie kogoś nieoczekiwanie i w skrytości, aby mu dać koronę odpowiednią do zasług, nie należy nad nim płakać. Ale my, gdy dochodzi nas głos Pana, chętnie się ociągamy i gdyby znajdowało się to w naszej mocy, niezawodnie byśmy się wymówili, prosili o przedłużenie, odwlekali i w końcu wybłagali zwłokę. Niechętnie idziemy do Boga, który przygotował dla nas nagrodę w niebie. I mimo codziennych próśb: "Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja", gdy wypełnia się wola Tego, który śmiercią dotyka, aby dać życie w niebie, zaczynamy narzekać i lamentować.
Licząc się jednak z naturą, nie można wzbronić ludziom żalu za zmarłymi. Czytamy bowiem, że święci, a nawet Święty świętych, Pan nasz Jezus Chrystus, płakał gorzko. Nie wolno nam jednak prosić Boga o przedłużenie życia tym, których On powołuje do życia wiecznego [...]
Proszę Jego Królewską Mość i obecnych tu panów o rozważenie tej prawdy: życie i śmierć, przyjście na świat, opuszczenie go i przyszłe zmartwychwstanie - to wspólny los nas wszystkich [...] Bóg nie skrzywdził więc nas, zbierając do siebie Jadwigę, niegdyś królową polską. Bóg jest sprawiedliwy, wszystkie jego czyny są dobre, wszystkie zarządzenia święte, Bóg nie uczynił krzywdy Jadwidze. Każdy przychodzi na ten świat, aby się kiedyś z nim rozstać.
Wyznaje jednak, że modliliśmy się, że wylewaliśmy łzy, że błagania nasze dosięgały nieba, aby ją Bóg zachował dla ozdoby Królestwa Polskiego [...] Modliliśmy się z całej mocy, jak było to widać i słychać w miejscu Bożym, na górze świętej, po kościołach, przy ołtarzach[...] bo widzieliśmy, że była dobrodziejką duchowieństwa, pocieszycielką wdów, obroną biedaków i skrzywdzonych. Ona wstawiała się do króla za tymi, których dotknęła jego niełaska, a jej wstawiennictwo niosło pociechę strwożonym królewską sprawiedliwością. Widzieliśmy, jak była mądra w radzie, roztropna w postępowaniu, jak dbała o wszystko, co należało do Korony Polskiej. Widzieliśmy, jak była piękna, znaliśmy szlachetność jej rodu oraz większą jeszcze doskonałość czynów i mimo wysokiej godności  - jej pokorę. Byliśmy świadkami, jak stawiała kościoły, ozdabiała ołtarze, szanowała duchowieństwo, z jaką pobożnością przyjmowała ubogich, jak łatwy dawała do siebie przystęp, jak nikomu nie ubliżyła, jak była łagodna i małomówna, jak nie potrafiła się gniewać [...] Święta była jej dusza i dlatego odeszła do Królestwa Bożego. Ponieważ uważała to życie za wygnanie, z doliny łez uleciała do nieba. Czyniła pokój, więc jej mieszkaniem stanie się przybytek świętości na Syjonie. Starała się o chwałę Bożą, więc wesele wieczne spocznie na jej głowie. Kochała wojujący Kościół, chroniąc go - o ile to leżało w jej możliwościach - więc odeszła , jak pobożnie wierzymy do tryumfującego [...] Żyjąc przetrwała niejedno w milczeniu i cierpliwości. Zło, którego nie dało się wyplenić, znosiła spokojnie, a Bóg, chcąc wypróbować jej cierpliwość, doświadczał ją wieloma przeciwnościami, chorobami i pokusami, z czego wyszła jeszcze czystsza, jak kruszec z ognia. Nie dziwmy się więc, że poszła tam, dokąd Bóg ją wezwał, nie miejmy żalu, że nie wysłuchał naszych szlochów, licznych procesji i składanych ślubów, zabierając ja z tej ziemi. Może królowa godniejszą była wiecznej chwały niż życia na dolinie łez? Może Pan ją zabrał, aby złość nie odmieniła jej życia? Bo ona przewyższała wielu i mogła twierdzić, że pragnie śmierci, aby się połączyć z Chrystusem. Może nie zasłużyliśmy na posiadanie takiego skarbu? [...] Wszak każdy z nas ma w swoim domu bożki i bałwany, którymi Bóg się brzydzi. A może to nieszczęście i bolesna strata królowej ma wypróbować naszą wiarę, aby ją, oraz przysięgi nasze, ujrzały i poznały cały Wschód i Zachód?"
Opłakiwaną przez wszystkich królową pochowano w podziemiach katedry krakowskiej na Wawelu. Skromną płytę nagrobną u stóp ołtarza św. Erazma traktowano jako przejściowe upamiętnienie, jako że już w kazaniu pogrzebowym Stanisław ze Skarbimierza nazwał ją "Przyszłą świętą Królestwa Polskiego". Płytę nagrobną królowej wkrótce pokryły wota, a wieści o dokonanych za jej wstawiennictwem cudach rozchodziły się po całym kraju.
"Tej pobożnej i błogosławionej niewiasty świętość, która okazała się po zgonie, dotąd okazuje się między nami, a bez wątpienia i w potomnych wiekach okazywać się będzie. Za jej przyczyną i przez jej zasługi umarli wracają do życia, chromi chodzą, ślepi widzą, niemi odzyskują mowę, opętani od czarta z niemocy się wyzwalają, chorzy i rozmaitemi nękani cierpieniami pociechę i zdrowie otrzymują".
W 1426 r. arcybiskup gnieźnieński Wojciech Jastrzębiec powołał specjalną komisję do badania jej cnót i cudów. Datki na kosztowny proces kanonizacyjny napływały z całego kraju. Początkowy zapał jednak wkrótce przygasł. Środki zgromadzone na proces Kazimierz Jagiellończyk przeznaczył na wojnę z Krzyżakami. Kolejnych Jagiellonów bardziej absorbowała sprawa kanonizacji, pochodzącego z ich rodu, św. Kazimierza. Zgromadzone wota rozkradli prawdopodobnie Szwedzi w czasie Potopu, księga cudów zaginęła. Ewentualnej kanonizacji Jadwigi przeszkody stawiali również pamiętliwi Habsburgowie. Zmarła królowa nie doczekała się nawet stosownego pomnika w katedrze. W XVII wieku jej dotychczasowa tablica nagrobna została zakryta, w związku z budową grobowca biskupa Piotra Gembickiego. W 1894 r. dokonano otwarcia grobowca królowej Jadwigi. W pracach uczestniczył między innymi Jan Matejko, który pozostawił z tego wydarzenia szczegółowe sprawozdanie. Odnaleziono wówczas fragmenty drewnianych kopii insygniów koronacyjnych królowej, berła, jabłka i korony. Zamurowany grób otwarto ponownie w 1949 r. Po przeprowadzeniu wielu badań złożono doczesne szczątki Jadwigi w sarkofagu dłuta Antoniego Madeyskiego wykonanym już w 1902 r.
W ostatnich dziesiątkach lat starania o beatyfikację Jadwigi podjęli arcybiskup krakowski książę kardynał Adam Stefan Sapieha i obecny papież Jan Paweł II. Z polecenia Ojca świętego Jana Pawła II jego następca na stolicy arcybiskupów krakowskich, kardynał Franciszek Macharski, w roku 1979 przesłał do Rzymu formalną prośbę o beatyfikację z dołączeniem ponad 350 stron liczącego maszynopisu dokumentacji istnienia nieprzerwanego kultu Jadwigi na dzień dzisiejszy. Kongregacja do Spraw Kanonizacji na tej podstawie przygotowała relację o kulcie, która była przedmiotem dyskusji na jej plenarnym posiedzeniu, odbytym 25 maja 1979 roku. Kolejno na polecenie papieża Kongregacja dla Sakramentów i Kultu Bożego przygotowała odpowiednie teksty liturgiczne i wyznaczyła dzień 17 lipca na jej doroczne wspomnienie. Dokumenty tychże kongregacji Ojciec święty osobiście przywiózł ze sobą do Polski i dnia 8 czerwca o godzinie 17 na zamknięcie synodu archidiecezjalnego odprawił Mszę świętą ku czci bł. Jadwigi.
Dnia 8 czerwca 1997 r. w czasie wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w Polsce, na Boniach w Krakowie Królowa Polski Jadwiga Andegaweńska została ogłoszona świętą.
Homilia Jana Pawła II wygłoszona podczas Mszy kanonizacyjnej bł. królowej Jadwigi
 1. Gaude, mater Polonia! Powtarzam dziś to wezwanie do radości, które przez wieki śpiewali Polacy na wspomnienie św. Stanisława. Powtarzam je, ponieważ miejsce i okoliczność w szczególny sposób do tego usposabiają. Mamy bowiem znów powrócić na Wawel, do królewskiej katedry, i stanąć tam przy relikwiach królowej, pani wawelskiej. Oto nadszedł wielki dzień jej kanonizacji. A zatem,
Gaude, mater Polonia,
Prole fecunda nobili,
Summi Regis magnalia
Laude frequenta vigili.
Długo czekałaś, Jadwigo, na ten uroczysty dzień. Prawie 600 lat minęło od twej śmierci w młodym wieku. Umiłowana przez naród cały, ty, która stoisz u początku czasów jagiellońskich, założycielko dynastii, fundatorko Uniwersytetu Jagiellońskiego w prastarym Krakowie, długo czekałaś na dzień twojej kanonizacji - ten dzień, w którym Kościół ogłosi uroczyście, że jesteś świętą patronką Polski w jej dziedzicznym wymiarze - Polski za twoją sprawą zjednoczonej z Litwą i Rusią: Rzeczpospolitej trzech narodów. Dziś nadszedł ten dzień. Wielu ludzi pragnęło dożyć tej chwili i wielu jej nie doczekało. Mijały lata i stulecia, i wydawało się, że twoja kanonizacja jest już wręcz niemożliwa. Niech ten dzień będzie dniem radości nie tylko dla nas, współcześnie żyjących, ale także dla nich wszystkich - tych, którzy na ziemi go nie doczekali. Niech będzie wielkim dniem świętych obcowania. Gaude, mater Polonia!
2. Ewangelia dzisiejsza zwraca nasze myśli i serca w stronę chrztu. Oto jesteśmy jeszcze raz w Galilei, skąd Chrystus wysyła na cały świat swoich Apostołów: "Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28,18-20) - mandat misyjny, który Apostołowie podjęli poczynając od dnia Pięćdziesiątnicy. Podjęli i przekazali swoim następcom. Przez tych następców posłanie apostolskie docierało stopniowo na cały świat. I przyszedł czas przy końcu pierwszego tysiąclecia, kiedy apostołowie Chrystusa przybyli na ziemię piastowską. Wówczas Mieszko I przyjął chrzest, a to - zgodnie z ówczesnym przeświadczeniem - stanowiło zarazem chrzest Polski. W roku 1966 obchodziliśmy tysiąclecie tego chrztu.
Jakże by się dzisiaj radował Prymas Tysiąclecia, Sługa Boży kardynał Stefan Wyszyński, gdyby dane mu było uczestniczyć wraz z nami w tym wielkim dniu kanonizacji! Leżała mu ona na sercu, tak samo jak wielkim metropolitom krakowskim, jak księciu kardynałowi Adamowi Stefanowi Sapieże i całemu Episkopatowi Polski. Wszyscy wyczuwali, że kanonizacja królowej Jadwigi jest dopełnieniem milenium chrztu Polski. Jest dopełnieniem także i dlatego, iż przez dzieło królowej Jadwigi ochrzczeni w X wieku Polacy, po czterech wiekach podjęli misję apostolską i przyczynili się do ewangelizacji i chrztu swoich sąsiadów. Jadwiga miała świadomość tego, że jej posłannictwem jest zanieść Ewangelię braciom Litwinom. I dokonała tego wraz ze swoim małżonkiem, królem Władysławem Jagiełłą. Nad Bałtykiem powstał nowy kraj chrześcijański, odrodzony w wodzie chrztu świętego, tak jak w X wieku ta woda odrodziła synów i córki polskiego narodu.
Sit Trinitati gloria, laus, honor, jubilatio... Dzisiaj dziękujemy Trójcy Przenajświętszej za twoją mądrość, Jadwigo. Pyta autor Księgi Mądrości: "Któż poznałby Twój zamysł, o Boże, gdybyś Ty sam nie dał Mądrości, nie zesłał z wysoka świętego Ducha swego?" (por. Mdr 9,17). Dziękujemy więc Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi świętemu za twoją mądrość, Jadwigo; za to, żeś rozeznała zamysł Boży nie tylko w stosunku do swego własnego powołania, ale także w stosunku do powołania narodów: naszego dziejowego powołania i do powołania Europy, która za twoją sprawą dopełniła obrazu ewangelizacji na własnym kontynencie, żeby potem móc podjąć ewangelizację innych krajów i kontynentów na całym świecie. Bo przecież Chrystus powiedział: "Idźcie (...) i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28,19). Radujemy się dzisiaj twoim wyniesieniem na ołtarze. Radujemy się w imieniu tych wszystkich narodów, którym stałaś się matką w wierze. Radujemy się wielkim dziełem mądrości.
I dziękujemy Bogu za twoją świętość, za posłannictwo jakie spełniłaś w naszych dziejach; za twoją miłość narodu i Kościoła, za twoją miłość Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. Gaude, mater Polonia!
3. Miłość jest największa. "Wiemy - pisze św. Jan - że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci" (1 J 3,14). A więc, kto miłuje, uczestniczy w życiu - w tym życiu, które jest od Boga. "Poznaliśmy miłość - pisze dalej św. Jan - po tym, że On, [Chrystus], oddał za nas życie swoje" (por. 1 J 3,16). Dlatego też my również winniśmy oddawać życie za braci (por. tamże). Chrystus wskazał, że w ten sposób - oddając życie za braci - objawiamy miłość (por. J 15,13). I to jest miłość największa (por. 1 Kor 13,13).
A my dzisiaj, wsłuchując się w słowa Apostołów, pragniemy ci powiedzieć - tobie, nasza święta królowo - że pojęłaś jak mało kto tę Chrystusową i apostolską naukę. Nieraz klękałaś u stóp wawelskiego krucyfiksu, ażeby uczyć się takiej ofiarnej miłości od Chrystusa samego. I nauczyłaś się jej. Potrafiłaś życiem swoim dowieść, że miłość jest największa. Czyż w prastarej polskiej pieśni nie śpiewamy tak:
"Krzyżu święty, nade wszystko, Drzewo przenajszlachetniejsze!
W żadnym lesie takie nie jest, jedno, na którym sam Bóg jest. (...)
Niesłychanać to jest dobroć za kogo na krzyżu umrzeć;
Któż to może dzisiaj zdziałać, za kogo swoją duszę dać?
Sam to Pan Jezus wykonał, bo nas wiernie umiłował"
(Crux fidelis, XVI w.).
I od Niego właśnie, od Chrystusa wawelskiego, przy tym czarnym krucyfiksie, do którego pielgrzymują krakowianie co roku w Wielki Piątek, nauczyłaś się, Jadwigo królowo, dawać życie za braci. Twoja głęboka mądrość i szeroka aktywność płynęły z kontemplacji - z osobistej więzi z Ukrzyżowanym. Contemplatio et vita activa tu zyskiwały słuszną równowagę. Dlatego nigdy nie utraciłaś tej "najlepszej cząstki" (por. Łk 10,42) - obecności Chrystusa. Dziś chcemy uklęknąć razem z tobą, Jadwigo, u stóp wawelskiego krzyża, aby usłyszeć echo tej lekcji miłości, której ty słuchałaś. Od Ciebie chcemy uczyć się, jak ją wypełniać w naszych czasach.
4. "Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą" (Mt 20,25-26). Głęboko wniknęły w świadomość młodej władczyni z rodu Andegawenów te słowa Chrystusa. Najgłębszym rysem jej krótkiego życia, a zarazem miarą jej wielkości jest duch służby. Swoją pozycję społeczną, swoje talenty, całe swoje życie prywatne całkowicie oddała na służbę Chrystusa, a gdy przypadło jej w udziale zadanie królowania, oddała swe życie również na służbę powierzonego jej ludu. Duch służby ożywiał jej społeczne zaangażowanie. Z rozmachem zagłębiała się w życie polityczne swej epoki. A przy tym ona, córka króla Węgier, potrafiła łączyć wierność chrześcijańskim zasadom z konsekwencją w bronieniu polskiej racji stanu. Podejmując wielkie dzieła na forum państwowym i międzynarodowym, niczego nie pragnęła dla siebie. Wszelkim materialnym i duchowym dobrem hojnie ubogacała swą drugą ojczyznę. Biegła w dyplomatycznym kunszcie, położyła podwaliny pod wielkość XV-wiecznej Polski. Ożywiała religijną i kulturalną współpracę między narodami, a jej wrażliwość na krzywdy społeczne wielekroć była sławiona przez poddanych.
Z jasnością, która po dzień dzisiejszy oświeca całą Polskę, wiedziała, że tak siła państwa, jak siła Kościoła mają swoje źródło w starannej edukacji narodu; że droga do dobrobytu państwa, jego suwerenności i uznania w świecie wiedzie przez prężne uniwersytety. Dobrze też wiedziała Jadwiga, że wiara poszukuje zrozumienia, że wiara potrzebuje kultury i kulturę tworzy, że żyje w przestrzeni kultury. I nie szczędziła niczego, aby ubogacić Polskę w całe duchowe dziedzictwo zarówno czasów starożytnych, jak i wieków średnich. Nawet swoje królewskie berło oddała Uniwersytetowi, sama zaś posługiwała się pozłacanym drewnianym. Fakt ten, mając konkretne znaczenie, jest także wielkim symbolem. Za życia nie królewskie insygnia, ale siła ducha, głębia umysłu i wrażliwość serca dawały jej autorytet i posłuch. Po śmierci - jej ofiara zaowocowała bogactwem mądrości i rozkwitem kultury zakorzenionej w Ewangelii. Za to szczególne dzieło Jadwigi dziękujemy dziś, gdy z dumą wracamy do owych sześciuset lat dzielących nas od założenia Wydziału Teologicznego i odnowy Uniwersytetu w Krakowie - lat, rzec można, nieprzerwanej świetności nauki polskiej.
A gdybyśmy zdołali nawiedzić średniowieczne szpitale w Bieczu, Sandomierzu, Sączu, na Stradomiu, dostrzeglibyśmy dzieła miłosierdzia, których wiele podjęła polska władczyni. W nich chyba najwymowniej zrealizowała wezwanie Chrystusa do miłowania czynem i prawdą.
5.
Ergo, felix Cracovia,
Sacro dotata corpore,
Deum, qui fecit omnia,
Benedic omni tempore.
"Raduj się dziś, Krakowie!" Raduj się, bo nadszedł wreszcie czas, że wszystkie pokolenia twoich mieszkańców mogą oddać hołd wdzięczności świętej Pani Wawelskiej. To właśnie głębi jej umysłu i serca zawdzięczasz, królewska stolico, że stałaś się znaczącym w Europie ośrodkiem myśli, kolebką kultury polskiej i pomostem między chrześcijańskim Zachodem i Wschodem, wnosząc niezbywalny wkład w kształt europejskiego ducha. Na Uniwersytecie Jagiellońskim kształcili się i wykładali ci, którzy na cały świat rozsławili imię Polski i tego miasta, ze znawstwem włączając się w najważniejsze debaty swojej epoki. Dość wspomnieć wielkiego rektora krakowskiej Wszechnicy - Pawła Włodkowica, który już na początku XV wieku kładł podwaliny pod nowożytną teorię praw człowieka, czy Mikołaja Kopernika, którego odkrycia dały początek nowemu spojrzeniu na kształt stworzonego [kosmosu].
A czy nie powinien Kraków, a wraz z nim cała Polska, dziękować za to dzieło Jadwigi, które przyniosło najwspanialszy owoc - owoc życia świętych studentów i profesorów? Stają więc dziś między nami te wielkie postaci Bożych mężów, wszystkie pokolenia - od Jana z Kęt i Stanisława Kazimierczyka po błogosławionego Józefa Sebastiana Pelczara i Sługę Bożego Józefa Bilczewskiego - aby włączyć się w nasz hymn uwielbienia Boga, za to, że dzięki ofiarnemu dziełu królowej Jadwigi to miasto stało się kolebką świętych.
Raduj się, Krakowie! Cieszę się, że mogę dzisiaj dzielić tę twoją radość, będąc tu, na krakowskich Błoniach, wraz z twoim arcybiskupem, kardynałem Franciszkiem, jego biskupami pomocniczymi, biskupami seniorami, z kapitułami katedry i kolegiaty św. Anny, z kapłanami, osobami życia konsekrowanego i z całym Ludem Bożym. Jakże pragnąłem przybyć tutaj i w imieniu Kościoła uroczyście zapewnić cię, Krakowie, [umiłowane] moje miasto, że nie myliłeś się, od wieków czcząc Jadwigę jako świętą. Dziękuję Bożej Opatrzności, że jest mi to dane - że dane mi jest wpatrywać się razem z wami w tę postać jaśniejącą Chrystusowym blaskiem i uczyć się, co znaczy, że "największa jest miłość".
I dziękuję wszystkim polskim biskupom, całemu Episkopatowi z ks. kardynałem Prymasem na czele. I wszystkim biskupom gościom, kardynałom i biskupom z Rzymu, z krajów sąsiednich, zwłaszcza z Węgier, Czech, Słowacji, Litwy. Bardzo cenna jest dla nas Wasza obecność, drodzy Bracia, w dniu dzisiejszym.]
6. "Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!" - tak pisze Apostoł (1 J 3,18). Bracia i Siostry! Uczmy się w szkole św. Jadwigi królowej, jak wypełniać to przykazanie miłości. Zastanawiajmy się nad "polską prawdą". Rozważajmy, czy jest szanowana w naszych domach, w środkach społecznego przekazu, urzędach publicznych, parafiach? Czy nie wymyka się niekiedy ukradkiem pod naporem okoliczności? Czy nie jest wykrzywiana, upraszczana? Czy zawsze jest w służbie miłości?
Zastanawiajmy się nad "polskim czynem". Rozważajmy, czy jest podejmowany roztropnie? Czy jest systematyczny, wytrwały? Czy jest odważny i wielkoduszny? Czy jednoczy, czy też dzieli ludzi? Czy nie uderza w kogoś nienawiścią albo pogardą? A może tego czynu miłości, polskiego, chrześcijańskiego czynu jest zbyt mało?
"Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!"
Przed dziesięcioma laty w Encyklice o problemach współczesnego świata napisałem, że "każdy kraj winien odkryć i jak najlepiej wykorzystać przestrzeń własnej wolności" (Sollicitudo rei socialis, 44). Wówczas stał przed nami problem "odkrycia wolności". Teraz Opatrzność stawia nam nowe zadanie: miłować i służyć. Miłować czynem i prawdą. Św. Jadwiga królowa uczy nas tak właśnie korzystać z daru wolności. Ona wiedziała, że spełnieniem wolności jest miłość, dzięki której człowiek jest gotów zawierzyć siebie Bogu i braciom, do nich przynależeć. Zawierzyła więc Chrystusowi i narodom, które pragnęła do Niego przyprowadzić, swoje życie i swoje królowanie. Całemu narodowi dała przykład umiłowania Chrystusa i człowieka - człowieka spragnionego zarówno wiary, jak i nauki, jak też codziennego chleba i odzienia. Zechciejmy i dziś czerpać z tego przykładu, aby radość z daru wolności była pełna.
święta nasza królowo, Jadwigo, ucz nas dzisiaj - na progu trzeciego tysiąclecia - tej mądrości i tej miłości, którą uczyniłaś drogą swojej świętości. Zaprowadź nas, Jadwigo, przed wawelski krucyfiks, abyśmy jak ty poznali, co znaczy miłować czynem i prawdą, i co znaczy być prawdziwie wolnym. Weź w opiekę swój naród i Kościół, który mu służy, i wstawiaj się za nami u Boga, aby nie ustała w nas radość. Raduj się, matko Polsko! Gaude, mater Polonia!